📼 SFILMOWANI ②⑧: "Inwazja pożeraczy ciał" (1993)

film na podstawie powieści
INWAZJA PORYWACZY CIAŁ
Jacka Finneya


Dobra, miejmy to już za sobą. Kilka tygodni temu miałem nieprzyjemność oglądać "Inwazję łowców ciał" w reżyserii Philipa Kaufmana i wówczas zachodziłem w głowę jak to możliwe, że twórcy tak bardzo oddalili się od książkowego pierwowzoru, że właściwie film w ogóle nie przypomina tekstu źródłowego. Myślałem, że już dalej zawędrować się nie da, że tamto, to był kres ignorancji... No kur*a, w jakim byłem błędzie! Wczoraj obejrzałem kolejną tzw. "ekranizację" powieści "Inwazja porywaczy ciał" Jacka Finneya i wiecie co? Scenarzyści Nicholas St. John i Stuart Gordon udowodnili, że w olewaniu pierwowzoru są mistrzami.

Dla przypomnienia lub dla tych co nie czytali książki Finneya: rzecz dzieje się w małym miasteczku, w którym ludzie zaczynają być podmieniani przez swoich sobowtórów, którzy z kolei - jak się okazuje - są kosmitami. Wówczas, w latach '50 była to historia wyjątkowa, bowiem po raz pierwszy pokazano inwazję Obcych zupełnie inaczej niż dotychczas, zupełnie inaczej, niż to zrobił chociażby Wells w "Wojnie światów". Dwa lata po premierze książki, premierę miała pierwsza ekranizacja w reżyserii Dona Siegela i - można śmiało powiedzieć - to najlepszy i najwierniejszy oryginałowi obraz. Przenieśmy się teraz do 1993 roku. Dla kina sci-fi nie jest to najlepszy czas, a wysokie budżety, niestety, nie idą w parze z jakością filmów. Nicholas St. John i Stuart Gordon tworzą scenariusz w oparciu o... Właściwie sam nie wiem o co, bo na pewno nie w oparciu o książkę. Tutaj właściwie nic się nie zgadza, począwszy od samej fabuły, przez imiona i funkcje postaci, a skończywszy na miejscu akcji. Z małego miasteczka, przenosimy się do bazy wojskowej, a miejscowego doktora i dziewczynę z sąsiedztwa, zastępuje pilot helikoptera i córka chemika, który ma za zadanie zbadanie wody w bazie. Odniosłem wrażenie, że tych dwóch kolesi, mówię o gościach, którzy napisali tę historię, nawet nie pofatygowało się żeby przeczytać opis powieści. Został za to stworzony według wzoru modnego w latach '90 - rodzina trafia w nowe miejsce, rodzice to mniejsze lub większe dupki, musi też być starsza córka i młodszy syn, no i córka koniecznie musi poznać nową kumpelę, która jest buntowniczką i ma na wszystko wywalone. Aha, no i przystojniak. Przystojniak też musi być. No i takich bohaterów wrzucamy albo do gniazda pełnego wampirów, zombie, potworów, demonów, zjaw albo - jak w tym przypadku - Obcych.

Durny, sztampowy i oderwany od książki scenariusz to jedno, ale ten film jest po prostu i zwyczajnie fatalnie zrealizowany. Efekty specjalne na poziomie filmów telewizyjnych z lat '80, drewniana gra aktorka (grający główną rolę męską Billy Wirth miał w sobie tyle ekspresji, że do końca nie byłem pewien czy facet już przeszedł przemianę, czy jego nerwy twarzy doznały paraliżu), no i słaba reżyseria. I zupełnie nie dziwię się, że film okazał się finansową klapą i to klapą totalną, bowiem mając 13 mln budżet, udało się odzyskać z tej sumy niespełna pół bańki. Swoją drogą zastanawiam się na co poszło te trzynaście melonów, bo - między Bogiem a prawdą - niemalże offowe "Halloween" Johna Carpentera z budżetem 325 tys. dolarów, pod każdym względem wygląda lepiej niż nieszczęsna "Inwazja pożeraczy ciał". No, ale cała ekipa sumiennie na tę klęskę zapracowała.

Unikać szerokim łukiem!

tytuł oryginalny: Body Snatchers
reżyseria: Abel Ferrara
scenariusz: Nicholas St. John, Stuart Gordon
na podstawie powieści: Inwazja porywaczy ciał - Jack Finney
obsada: Gabrielle Anwar, Billy Wirth, Terry Kinney, Meg Tilly, Christine Elise i inni
kraj: USA
czas trwania: 1:27
rok produkcji: 1993
gatunek: horror / sci-fi 🎬 format: film kinowy
ocena: 💀 1/10

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

LUDZIE BEZDOMNI | Stefan Żeromski

UCZTA DLA WRON: CIENIE ŚMIERCI | George R.R. Martin

WIEŻA JASKÓŁKI | Andrzej Sapkowski