PIASECZNIKI | George R.R. Martin


● ZAPOMNIANE PERŁY MŁODEGO MARTINA - "PIASECZNIKI" WRACAJĄ PO 27 LATACH

W maju Wydawnictwo Zysk i S-ka przypomniało nam dwa tytuły, które stanowią gratkę dla fanów grozy i fantastyki. Najpierw dostaliśmy nowe wydanie "Czyhającego w progu" Derletha, natchnionego Lovecraftem, a teraz — po 27 latach — poznański wydawca przypomina o "Piasecznikach", zbiorze dziewięciu opowiadań George’a R.R. Martina. O "Czyhającym" już pisałem, więc teraz pora na ten drugi tytuł.

Zbiór został wydany w Polsce po raz pierwszy w 1998 roku. No dobra, tytułowe "Piaseczniki" polski czytelnik mógł przeczytać już w 1986 roku w "Fantastyce", ale cały zbiór ukazał się dopiero dwanaście lat później. Z kolei oryginał pochodzi z 1981, choć teksty Martin tworzył w latach 1976–1979. Wczesny George R.R. mocno różni się od tego, którego znamy jako budowniczego Westeros. Choć w jego opowiadaniach da się już wyłapać zalążki tego późniejszego Martina — zarówno jeśli chodzi o tematykę, jak i styl — to jednak równie łatwo zauważyć, że teksty z "Piaseczników" to pisarstwo autora, który dopiero się formuje. Jakby wciąż tkwił w kokonie, czekając na moment, kiedy uwolni skrzydła.

No dobra, ale o czym są "Piaseczniki"? To dziewięć niepowiązanych ze sobą historii, balansujących na granicy science fiction i fantasy. Nie jest to na pewno twarde sci-fi — kolejne opowieści, choć dzieją się na obcych planetach czy na dryfującym w kosmosie statku, równie dobrze mogłyby rozgrywać się w Westeros lub jakimkolwiek innym fantastycznym świecie.

Ot, weźmy chociażby "Drogę krzyża i smoka", opowiadanie otwierające zbiór, osadzone w bliżej nieokreślonej przyszłości. Kościół katolicki wskrzesił inkwizycję i teraz inkwizytorzy latają po całej galaktyce, tłumiąc wszelką herezję. Kolejnym celem jest Arion — planeta, na której coraz głośniej odzywają się wyznawcy alternatywnej wersji Biblii, w której Judasz niekoniecznie jest postacią negatywną, a Piotr — pozytywną. No i były też smoki.

"Mroźne kwiaty" to z kolei pełna magii i chłodu opowieść o romansie młodej dziewczyny z czarownicą. Klimatu dodają zlodowaciałe pustkowia i statki kosmiczne, a sama historia daje się interpretować na różne sposoby.

Wspominałem też o kosmosie. "Szybcy pomocnicy" zabiorą Was na pokład kosmicznego wahadłowca eksplorującego wielką pustkę. W tym zadaniu nieocenieni są tytułowi "szybcy pomocnicy" - istoty przypominające — przynajmniej ja tak to zrozumiałem — duchy, potrafiące przemieszczać się w czasie i przestrzeni.

A jeśli bardziej lubicie fantasy niż sci-fi, zwróćcie uwagę na "Kamienne miasto" i jego klaustrofobiczny klimat, czy tytułowe "Piaseczniki", które — choć osadzone na obcej planecie — tematem inteligentnych egzotycznych stworzeń bardziej pasują do starej, dobrej fantasy.

Cały zbiór cechuje różnorodność. Każdy tekst jest inny i opowiada o czymś innym, przez co "Piaseczniki" nie zioną monotonią ani nudą. Wręcz przeciwnie — historie pozytywnie zaskakują, bo pod powierzchnią barwnych opowieści kryją się refleksje o samotności, kłamstwach, straconych nadziejach i ludzkiej małostkowości. To każe sądzić, że już wtedy, w latach 70., tkwił w młodym Martinie stary wizjoner, który później dał nam "Grę o tron".

Na początku wspominałem, że "Piaseczniki" ukazały się w Polsce po raz pierwszy w 1998 roku. Sprawdziłem nawet, jak to wygląda z dostępnością — na Allegro znalazłem tylko jeden antykwariat, który ma to wydanie w swojej ofercie i egzemplarz jest w cenie, powiedzmy, że kolekcjonerskiej. Sami więc rozumiecie, że to był najwyższy czas na nowe wydanie. Wydawnictwo Zysk i S-ka postawiło na sprawdzony layout, który znamy z nowej edycji "Pieśni lodu i ognia". To daje nadzieję, że w Zysku pojawi się więcej wznowień Martina. Tym razem za ilustrację okładkową odpowiada pochodzący z Łodzi artysta Michael Michera. Całość robi bardzo dobre wrażenie, choć objętość (niespełna 400 stron) zupełnie nie pasuje mi do Martina. Na półce wygląda to trochę tak, jakby anorektyk wszedł do amerykańskiego McDonalda w godzinach obiadowych. Nie, no żartuję. 😆 "Piaseczniki" — mimo że szczuplejsze od innych książek wydanych w tym layoucie — prezentują się bardzo dobrze. Po cichu liczę na to, że Zysk i S-ka przypomni nam także inne książki tego twórcy.


tytuł oryginalny: Sandkings (1981)
autor: George R.R. Martin
tłumaczenie: Michał Jakuszewski | Danuta Górska | Darosław J. Toruń
ilustracja na okładce: Michael Michera
ISBN: 978-83-8335-571-9
wydawnictwo: Zysk i S-ka
ilość stron: 392
oprawa: twarda
rok wydania: 2025 
ocena: 💀💀💀💀💀💀💀 7/10
| 🤝 recenzja powstała w ramach współpracy barterowej z Wydawnictwem ZYSK I S-KA

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

SMOCZA ŁZA | Marta Mrozińska 🔻🆁ᴇᴄᴇɴᴢᴊᴀ

OSTATNI GOŚĆ WESELNY | Jason Rekulak

TAJEMNICE XX WIEKU. LUDZIE, SENSACJE, WYDARZENIA | Krzysztof Bochus