LŚNIENIE | Stephen King
Lśnienie... Chyba każdy z Was zna ten tytuł. Nawet jeśli nie czytaliście książki, to z pewnością kojarzycie adaptację z Jackiem Nicholsonem w reżyserii Stanleya Kubricka, czy wersję telewizyjną w reżyserii naczelnego ekranizatora twórczości Stephena Kinga - Micka Garrisa, a nawet jeśli nie, to z pewnością gdzieś, kiedyś ten tytuł obił Wam się o uszy. Jeśli o mnie chodzi Jack Torrence zawsze będzie miał twarz Jacka Nicholsona, ponieważ to właśnie Lśnienie Kubricka było tym, co zobaczyłem najpierw, jeszcze zanim sięgnąłem po książkę. To było jeszcze w erze VHS i pamiętam, że mocno ekscytowałem się tym filmem. Wiele lat później, gdy byłem już dorosły, a fabuła filmowego Lśnienia wystarczająco mi zwietrzała, sięgnąłem po książkę. I zrobiłem to ponownie, kilka dni temu, jakąś dekadę po pierwszej lekturze.
obraz wygenerowany przez AI » ZOBACZ WIĘCEJ |
W 1974 roku Stephen i Tabitha King spędzali wakacje poza sezonem w Stanley Hotel w Górach Skalistych. Podobno byli wtedy jedynymi gośćmi, a Stephen pierwszej nocy miał sen, w którym to jego trzyletni synek biegał po hotelowych korytarzach, ścigany przez wąż gaśniczy. King podobno zbudził się z tego snu tak gwałtownie, że spadł z łóżka. Tej nocy już nie zasnął, a nad ranem miał już ułożoną w głowie fabułę swojej trzeciej powieści - Lśnienia, z kolei tym synkiem był Joseph, którego możecie kojarzyć pod pseudonimem Joe Hill. To, że coś powstaje w jedną noc, nie oznacza wcale, że jest chaotyczne i nieprzemyślane. Wręcz przeciwnie, Lśnienie, to horror spójny, w którym uczucie grozy jest umiejętnie i stopniowo potęgowane - niczym pokrętło potencjometru podkręcane z każdą sekundą piosenki, która w kulminacyjnym momencie rozbrzmi pełną mocą decybeli. Lubię, gdy w powieściach grozy napięcie narasta, a atmosfera z każdym rozdziałem, z każdą przeczytaną stroną gęstnieje jak jesienna mgła. King stworzył opowieść mroczną, przesiąkniętą metafizycznym złem i dość oryginalną zważywszy na to, że większość o ile nie wszyscy ówcześnie Autorzy pisali o nawiedzonych domach. Tymczasem Stephen obsadził duchami wielki hotel.
Opisana przez Mistrza Grozy Panorama, robi piorunujące wrażenie. Ogromny, żeby nie powiedzieć - majestatyczny gmach odizolowany od świata, otoczony górami, pełen mrocznych zakamarków i z bogatą historią. Gmach, który gościł prezydentów, gwiazdy kina i gangsterów; gmach, w którym dochodziło do morderstw, samobójstw, który w przeszłości był klubem dla bogatych gości, spełniających swoje zachcianki... Stephen King odmalował tu pełny, fascynujący portret fikcyjnego hotelu, który nie tylko robi wrażenie, ale wywołuje dreszcz zarówno grozy jak i zaciekawienia. Jeśli chodzi o bohaterów mamy tu bardzo kameralny skład, ograniczający się do rodziny Torrenców i kilku postaci drugo- i trzecioplanowych. Jack, to wykolejeniec, który nadużywał nie tylko alkoholu, ale i przemocy, również wobec swoich najbliższych. W dodatku jest słaby psychicznie, więc dla hotelowych duchów staje się łatwym celem. Jak na ironię - przeciwieństwem Jacka jest jego syn Danny. Mimo, że jest mały i bardzo młody, wydaje się być znacznie silniejszy od swojego ojca, a do tego posiada niezwykłe umiejętności. King porusza tu wątki trudnych rodzinnych relacji, przemocy domowej, alkoholizmu, na który sam cierpiał, choć nie jestem pewien czy już w trakcie pisania tej powieści.
Wszystko to, a także wciągająca, pełna twistów i niesamowitości fabuła sprawia, że Lśnienia to jeden z najlepszych horrorów z nieformalnej "złotej ery grozy". To powieść niezwykle zajmująca, ciekawa, wywołująca ciarki na plecach, a przy tym zapadająca w pamięć. Ponadto, wiecie, są takie książki, które znać wypada i według mnie Lśnienie jest jedną z nich. A zatem jeśli będziecie mieć okazję, aby ją przeczytać, zróbcie to bez wahania.
tytuł oryginalny: The Shining (1977)
autor: Stephen King
tłumaczenie: Zofia Zinserling
ilustracja na okładce: Vincent Chong
cykl: Lśnienie | Tom 1
ISBN: 978-83-8097-320-6
wydawnictwo: Albatros | Prószyński i S-ka
ilość stron: 480
oprawa: twarda
rok wydania: 2017
gatunek: horror
Komentarze
Prześlij komentarz