📼 BEZ POŻEGNANIA (2021) 🔻 🆂ꜰɪʟᴍᴏᴡᴀɴɪ ⑥①

serial na podstawie powieści
BEZ POŻEGNANIA
Harlana Cobena

W fabryce paździerza, jaką jest Netflix, ciężko znaleźć jakościowe produkcje. Jest ich tak mało, że gdy już się trafi - jak chociażby "Wednesday", "Stranger Things" czy ostatnio "Heweliusz" - zachwycamy się nimi tak, jakbyśmy dostali co najmniej oscarowe arcydzieło na miarę starego Hollywood. Francuski miniserial "Bez pożegnania" z pewnością się do nich nie zalicza. To jedna z tych słabszych produkcji, która wcale nie musiała taka być, gdyby materiał źródłowy, jakim była powieść Harlana Cobena, oddano ekipie z nieco większym doświadczeniem niż dwójka scenarzystów i reżyser, którzy nie mają zbyt imponującego dorobku, a to, co można znaleźć w ich portfolio, raczej nie jest powodem do samozachwytów. Domyślam się jednak, że miało być przede wszystkim tanio. Dla fabryki paździerza to najważniejszy wyznacznik, a skoro tak czy siak mają umowę z Cobenem na wiele jego tytułów, to ch*j tam - nikt przecież nie będzie się przejmował wysoką jakością. "Bez pożegnania" to więc słaba produkcja, w której scenariusz przypomina ser szwajcarski, a ekspresja aktora grającego główną rolę - uliczną latarnię, do której nie dochodzi prąd.

Mamy tu historię Guillaume’a, który dziesięć lat temu stracił brata i byłą dziewczynę. Oboje zostali zamordowani, a teraz Guillaume traci narzeczoną, która z dnia na dzień znika bez śladu. Pierwsze odcinki mniej więcej trzymały się treści książki, ale im bliżej finału, tym wszystko zaczynało się coraz bardziej rozjeżdżać, niczym nogi na lodzie. Bohaterowie znikali nagle, by już więcej się nie pojawić - jak choćby Ines, siostra zamordowanej dekadę wcześniej Soni. W książce odegrała ważną rolę, żeby nie powiedzieć kluczową i w serialu przez jakiś czas wydawało się, że będzie podobnie, po czym nagle pyk - oświadczyła, że jednak wraca do rodziców i tyle ją widzieli, mimo że scenarzyści wcześniej poświęcili jej sporo uwagi, zbyt dużo, aby sądzić, że zniknie tak po prostu. Podobnie było z siostrą głównego bohatera, która - jak się wydawało - będzie miała tu coś więcej do powiedzenia (w przeciwieństwie do jej roli w powieści), ale po jednej mówionej scenie znika i już nie wraca. Za to w jednym z odcinków zostaje wyeksponowana i nietrudno zgadnąć dlaczego: Netflix zrobił z niej lesbijkę, której jedynym zadaniem było zakomunikowanie widzowi swojej orientacji. Ta postać nie wnosi nic do całej historii - to po prostu checkpoint do odhaczenia. A zatem: odhaczone.

Sama historia - mocno wykastrowana przez scenarzystów, łącznie z pourywanymi plot twistami, których w finale powieści Cobena było sporo - przypomina eunucha, któremu wraz z jajami wycięli kawał mózgu i bez znajomości książki staje się niezrozumiała, chaotyczna, a momentami wręcz nielogiczna. Dziury scenariuszowe (bo to właśnie scenariusz jest w "Bez pożegnania" najsłabszym ogniwem) sprawiają, że serial, a zwłaszcza jego ostatnie dwa odcinki, wypada mizernie - nawet jak na liche standardy Netflixa. W odbiorze nie pomaga też Finnegan Oldfield, który aktorsko prezentuje poziom naszego Antoniego Pawlickiego albo Jana Wieczorkowskiego: dobry do jakiegoś tasiemca, ale niekoniecznie do produkcji oglądanej na całym świecie.

Plus za widoczki - w "Bez pożegnania" są naprawdę ładne i jest ich sporo. Cała reszta wypada słabo, choć jeszcze nie na takim poziomie, by powiedzieć, że to „kompletne gówno”. Było kilka ciekawszych momentów, ale to zdecydowanie za mało, by nazwać ten serial choćby przeciętnym. Lepiej przeczytać książkę. Serial można sobie odpuścić.

reżyseria: Juan Carlos Medina
scenariusz: Pauline Guena, Nacim Mehtar
obsada: Finnegan Oldfield, Nicolas Duvauchelle, Guillaume Gouix, Garance Marillier, Nailia Harzoune i inni
kraj: Francja
czas trwania: 5x ok. 53 min
rok produkcji: 2021
gatunek: thriller 🎬 format: serial
ocena: 💀💀💀 3/10

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

📼 WIOSNA (2017) 🔻 🆂ꜰɪʟᴍᴏᴡᴀɴɪ ⑤④

📼 REACHER. SEZON 3 (2025) 🔻 🆂ꜰɪʟᴍᴏᴡᴀɴɪ ⑤③

📼 CZARNA DALIA (2006) 🔻 🆂ꜰɪʟᴍᴏᴡᴀɴɪ ⑤⑤