📼 SFILMOWANI ④①: "King Kong" (1933)

na podstawie scenariusza filmu powstała książka
KING KONG
DELOSA W. LOVELACE'A

Latem ubiegłego roku w moje ręce trafiło nowe wydanie książki "King Kong" Lovelace’a, opartej na słynnym i jednocześnie rewolucyjnym filmie Coopera i Schoedsacka z 1933 roku. Co ciekawe, sama powieść ukazała się rok przed premierą filmu, ale do jej napisania posłużył już gotowy scenariusz. Byłem ciekaw, jak wyglądał ten prekursorski obraz, więc kiedy nadarzyła się okazja, chętnie z niej skorzystałem i obejrzałem.

"King Kong" to jeden z tych filmów, które opowiadają niemal wyłącznie obrazem. Fabuła jest tu dość prościutka, żeby nie powiedzieć prymitywna. Oto bankrutujący filmowiec postanawia wypłynąć na poszukiwanie nieodkrytej jeszcze wyspy, by nakręcić tam swój najnowszy (czytaj: przełomowy) film. Główną aktorkę znajduje dzień wcześniej, gdy ta próbuje obrobić kiosk. Ładniutka Ann Darrow, dziewczyna w typie „sąsiadki z naprzeciwka”, zgadza się wziąć udział w wyprawie, która filmowców i załogę starej łajby zaprowadzi na wyspę, gdzie mieszkańcy oddają cześć Kongowi. Kong żyje za kamiennym murem i co jakiś czas domaga się ofiary z miejscowych dziewczyn. Gdy szaman dostrzega blond-laleczkę, najpierw próbuje ją kupić, a gdy to mu się nie udaje, wykrada ją nocą ze statku. Okazuje się, że za murem kryje się jakiś cholerny "Park Jurajski" – żyją tam dinozaury, wielkie węże i jeszcze większy goryl. Ten od razu „zakochuje się” w blondyneczce i dostajemy kilkudziesięciominutowy spektakl o tym, jak wielka małpa broni swojej ukochanej przed innymi mieszkańcami tego „jurassic parku”.

Rewolucyjność "King Konga" polega na tym, że właśnie tutaj po raz pierwszy zastosowano animację poklatkową. Mogę się tylko domyślać, że kręcenie tego to był ostry zajob – i naprawdę to doceniam. Owszem, dziś wygląda to kiczowato, ale wiem, że wówczas, w pierwszej połowie lat 30., to było naprawdę coś. Jeszcze na początku XXI wieku tą samą techniką robił „efekty specjalne” Walaszek w swoich aktorskich filmach. Animacja poklatkowa, nakładanie obrazów, ruchoma makieta łapy Konga… To wszystko może dziś nie robi już takiego wrażenia, ale – no kurde – trzeba to docenić. Zwłaszcza że RKO Pictures, które wyprodukowało "King Konga", przeznaczyło na niego niemałe pieniądze: aż 670 tys. dolarów, gdy przeciętny film dźwiękowy na początku lat 30. kosztował od 100 tys. do 300 tys. Choć daleko mu było do ówczesnego rekordzisty, czyli "Ben Hura" z 1925 roku (ten pochłonął aż cztery bańki), to jednak grubo ponad pół miliona dolców też robi wrażenie. Mimo to twórcy musieli oszczędzać – na przykład na scenografii Wyspy Czaszek, która była recyklingową dekoracją z "Zaginionego świata" (1925) i "Zarazy" (1932).

Podejrzewam, że ten film powstał tylko po to, by pokazać widowisko z małpą wspinającą się po nowojorskich wieżowcach z gipsu i kartonu. Ten film nie miał być mądry, lecz widowiskowy. I faktycznie – mógł taki być. To znaczy: był na pewno, wszak zarobił aż pięć baniek, co w czasach Wielkiego Kryzysu było wynikiem oszałamiającym. Ale czas nie zagrał na korzyść "King Konga". Dziś ten film przypomina wyliniałego pluszaka, który stał się siedliskiem pleśni i przysmakiem dla moli. Wygląda kiczowato, głupkowato i zabawnie, ale to część historii kina – więc chociażby dlatego wypada go obejrzeć. No dobra – wypada, albo i nie – ale dobrze czasem zobaczyć coś, co przed laty było blockbusterem, a dziś wygląda trochę jak upośledzony bękart, z którego wszyscy się śmieją, chociaż śmiać nie wypada.


reżyseria: Merian C. Cooper, Ernest B. Schoedsack
scenariusz: Ruth Rose, James Ashmore Creelman
na podstawie scenariusza powstała książka: King Kong - Delos W. Lovelace
obsada: Fay Wray, Robert Armstrong, Bruce Cabot, Frank Reicher, Sam Hardy i inni
kraj: USA
czas trwania: 1:40
rok produkcji: 1933
gatunek: przygodowy 🎬 format: film kinowy
ocena: 💀💀💀💀💀 5/10

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

📚 JEDNA WRONA SMUTEK WRÓŻY | Christopher Barzak 🔻 🆁ᴇᴄᴇɴᴢᴊᴀ ③③④

📚 O JEDEN ZGON ZA DALEKO | Iwona Banach 🔻 🆁ᴇᴄᴇɴᴢᴊᴀ

📼 PLANETA MAŁP (1968) | reż. Franklin J. Schaffner 🔻 🆂ꜰɪʟᴍᴏᴡᴀɴɪ ④⑥