📼 SFILMOWANI ②②: "Obcy: Przebudzenie" (1997)
A. C. Crispin
Kiedy wszyscy myśleli, że to koniec pojawił się on - "Obcy: Przebudzenie", w reżyserii ściągniętego z Francji Jean-Pierre Jeuneta. Europejska krew początkującego artysty, który kilka lat po "Obcym" dał nam znakomitą "Amelię", miała być takim drugim Davidem Fincherem, ale tak się nie stało i zamiast powiewu świeżości, zapachniało dawno nie opróżnianym TOI TOI-em.
Scenariusz "Obcego: Przebudzenie" powierzono Jossowi Whedonowi, który dwa lata wcześniej, wspólnie z Andrew Stantonem napisał fenomenalne "Toy story". Film animowany, to jednak zupełnie inna "bajka" i facet, który wcześniej miał na koncie jedynie odcinki sitcomów "Roseanne" i "Spokojnie, tatuśku!", zwyczajnie nie podołał. "Obcy 4" już od samego początku zabiedza wtórnością i głupotą. Uśmierconą w finale "Obcego 3" Ripley "ożywiają" poprzez sklonowanie i teraz nasza dzielna bohaterka robi za królika doświadczalnego, gdzieś w dalekim kosmosie na promie badawczym. Całość, podobnie jak druga część cyklu, idzie zbyt mocno w akcję, a fabuła jest skomplikowana równie mocno, co pornos. "Obcy: Przebudzenie" to film słaby i wtórny. Whedon wziął coś z każdej z poprzednich części i zlepił z tego swojego potworka, przez który ciężko przebrnąć. Paradoksalnie lepiej czytało mi się opartą na tym kiepskim scenariuszu powieść. A. C. Crispin, nieżyjąca już pisarka, wycisnęła z tego gniota wszystko co było zjadliwe i dodała do tego swój talent pisarski. To nie zmienia faktu, że opierała się na źródle mizernej jakości.
Co zatem dostajemy w "Obcym 4"? Kolejną pustą napierdalankę, gdzie fabuła, bohaterowie i intryga są niemalże bezobjawowi, zachowania poszczególnych postaci sztampowe, a ich głupota przewidywalna. Czy świat potrzebował tego filmu? Moim zdaniem nie, ale świat obyłby się też bez rzeżączki, a jednak i to, i to w tym świecie istnieje.
Scenariusz "Obcego: Przebudzenie" powierzono Jossowi Whedonowi, który dwa lata wcześniej, wspólnie z Andrew Stantonem napisał fenomenalne "Toy story". Film animowany, to jednak zupełnie inna "bajka" i facet, który wcześniej miał na koncie jedynie odcinki sitcomów "Roseanne" i "Spokojnie, tatuśku!", zwyczajnie nie podołał. "Obcy 4" już od samego początku zabiedza wtórnością i głupotą. Uśmierconą w finale "Obcego 3" Ripley "ożywiają" poprzez sklonowanie i teraz nasza dzielna bohaterka robi za królika doświadczalnego, gdzieś w dalekim kosmosie na promie badawczym. Całość, podobnie jak druga część cyklu, idzie zbyt mocno w akcję, a fabuła jest skomplikowana równie mocno, co pornos. "Obcy: Przebudzenie" to film słaby i wtórny. Whedon wziął coś z każdej z poprzednich części i zlepił z tego swojego potworka, przez który ciężko przebrnąć. Paradoksalnie lepiej czytało mi się opartą na tym kiepskim scenariuszu powieść. A. C. Crispin, nieżyjąca już pisarka, wycisnęła z tego gniota wszystko co było zjadliwe i dodała do tego swój talent pisarski. To nie zmienia faktu, że opierała się na źródle mizernej jakości.
Co zatem dostajemy w "Obcym 4"? Kolejną pustą napierdalankę, gdzie fabuła, bohaterowie i intryga są niemalże bezobjawowi, zachowania poszczególnych postaci sztampowe, a ich głupota przewidywalna. Czy świat potrzebował tego filmu? Moim zdaniem nie, ale świat obyłby się też bez rzeżączki, a jednak i to, i to w tym świecie istnieje.
tytuł oryginalny: Alien: Resurrection
reżyseria: Jean-Pierre Jeunet
scenariusz: Joss Whedon
adaptacja powieściowa: Obcy 4: Przebudzenie - A. C. Crispin
reżyseria: Jean-Pierre Jeunet
scenariusz: Joss Whedon
adaptacja powieściowa: Obcy 4: Przebudzenie - A. C. Crispin
obsada: Sigourney Weaver, Winona Ryder, Dominique Pinon, Ron Perlman, Brad Dourif i inni
kraj: USA
kraj: USA
czas trwania: 1:49
rok produkcji: 1997
Komentarze
Prześlij komentarz