CZYHAJĄCY W PROGU | H.P. Lovecraft & August Derleth
● CZYHAJĄC W CIENIU LOVECRAFTA ●
To, że H.P. Lovecraft był gościem od krótkich form literackich, to żadna nowość. Właściwie nie napisał żadnej powieści, choć niektórzy uważają, że takową jest "Przypadek Charlesa Dextera Warda". Według mnie to jednak po prostu długa nowela i tyle. Powieścią – choć krótką – z pewnością jest "Czyhający w progu", z tym że akurat nie napisał jej Lovecraft. To dzieło niemal w stu procentach autorstwa Augusta Derletha – założyciela wydawnictwa Arkham House, pośmiertnego wydawcy opowiadań Howarda Phillipsa, jego przyjaciela i spadkobiercy spuścizny.
S.T. Joshi – współczesny biograf twórcy mitologii Cthulhu – uważa, że "Czyhający w progu", o którym dziś sobie pogadamy, jest co najwyżej inspirowany notatkami zmarłego pisarza. Derleth miał napisać tę powieść sam, od początku do końca. Czy tym stwierdzeniem rozczarowałem fanów Lovecrafta? Tak? Cholera, nie bądźcie tacy ortodoksyjni. 😉
Derleth dał nam powieść bardzo lovecraftowską, osadzoną w jego autorskim uniwersum. Głównym bohaterem "Czyhającego w progu" jest Ambrose Dewart – już niemłody gość, który odziedzicza posiadłość niedaleko Arkham i Dunwich. Otoczony prywatnym lasem dom przez wiele lat stał pusty i wiąże się z nim kilka mrocznych tajemnic. Już od pierwszych zdań czuć w tej opowieści grozę, która z każdą kolejną stroną narasta. Choć zaczyna się niemal jak klasyczna historia o nawiedzonym domu, bardzo szybko dowiadujemy się, że nie o duchy tu chodzi, a o coś znacznie mroczniejszego.
Na terenie posiadłości, w niewielkiej dolinie otoczonej drzewami, stoi tajemnicza wieża, a nieopodal niej – równie tajemniczy kamienny krąg. Dewart, jako zapalony miłośnik historii, pragnie poznać dzieje swojego przodka, niejakiego Billingtona. Rozpoczyna więc śledztwo, a fabuła toczy się właśnie w konwencji historycznego dochodzenia. Dewart wertuje stare dokumenty i księgi znalezione w posiadłości, rozmawia z mieszkańcami Dunwich, a przodek coraz bardziej jawi mu się jako postać mroczna i niebezpieczna.
W przeciwieństwie do głównego bohatera my wiemy, że Billington był kultystą, który sprowadził do naszego świata jednego z Wielkich Przedwiecznych. Myślał, że może kontrolować stwora, ale – jak wielu przed nim – mylił się. W pewnym momencie w współczesnym Dunwich zaczynają ginąć ludzie, a wielu przypomina sobie falę morderstw z czasów Billingtona, gdy ktoś (lub coś) wielokrotnie porzucał ciała swoich zmaltretowanych ofiar...
"Czyhający w progu" to bardzo dobry horror, pełen nastrojowo-mrocznych opisów i okropności znanych z twórczości Lovecrafta. Wyraźnie jednak widać w tej powieści własny styl Derletha, który niespecjalnie sili się na naśladowanie swojego przyjaciela. Swoją drogą – i w ramach dygresji – Howard i August nigdy się nie spotkali; ich przyjaźń była wyłącznie korespondencyjna. Tak czy inaczej, Derleth, pozostając w świecie wykreowanym przez Lovecrafta, opowiada swoją własną historię, w swoim własnym stylu. Widać to zwłaszcza w opisach, no i dialogach, które po prostu... są – i to w niemało. Tymczasem u Lovecrafta dialogi występowały w ilościach homeopatycznych. Czy to zarzut? Nie. Po prostu taki miał styl, a Derleth miał inny.
Warto też wspomnieć, że tegoroczne (2025) wydanie "Czyhającego w progu" to drugie wydanie tej powieści w Polsce. Pierwsze pochodzi z 2004 roku i również ukazało się nakładem wydawnictwa Zysk i S-ka. Teraz jednak dostajemy zupełnie nową (twardą) okładkę ze świetną ilustracją Pawła Hordyniaka – tego samego artysty, który kilka lat temu stworzył obwolutę dla innej książki duetu Lovecraft/Derleth: zbioru opowiadań "Obserwatorzy spoza czasu" (Zysk i S-ka, 2021).
Jestem przekonany, że fani twórczości Lovecrafta powinni być zadowoleni "Czyhającym w progu", podobnie jak wszyscy miłośnicy mrocznych opowieści o sepicznym zabarwieniu. Dzieło Derletha to klasyka grozy warta polecenia – więc polecam i życzę miłej lektury!
wydawnictwo: Zysk i S-ka
ilość stron: 190
oprawa: twarda
| 🤝 recenzja powstała w ramach współpracy barterowej z Wydawnictwem ZYSK I S-KA
Komentarze
Prześlij komentarz