POTWORY PÓŁNOCNOAMERYKAŃSKICH JEZIOR | Nathan Ballingrud 🔻🅾ᴘɪɴɪᴀ
Z drugiej jednak strony... Wydałem kasę na tą książkę, co nie? No wydałem. I poświęciłem na nią trochę czasu, prawda? No, poświęciłem. A skoro tak to mam prawo coś o niej powiedzieć, wyrazić swoją opinię, choć ta, niestety, nie będzie pozytywna.
Już od pierwszych stron drażnił mnie styl Ballingruda, a jego opowieści wywoływały raczej napady senności niż dreszcze. Mimo wszystko po pierwszym tekście – „Idziesz, dokąd cię poniesie” – wciąż miałem cień nadziei. Fatalna puenta dość ciekawie zapowiadającej się historii mogła być przecież tylko wypadkiem przy pracy. Niestety, okazała się raczej znakiem rozpoznawczym autora.
Z czasem doszedł do tego brak pomysłu na ciekawą fabułę i po czterech opowiadaniach, które męczyłem przez kilka dni, powiedziałem: dość! Przecież nikt mi za to nie płaci. Ani to wciągające, ani porywające, ani choćby ujmujące literackim językiem. No właśnie, literacko – tylko poprawne, a cała reszta – nijaka.
Nie polecam. Ba – wręcz odradzam. Tym bardziej że horroru tu jak na lekarstwo. To kolejna pozycja po "Koko" Petera Strauba w serii Horrorów Maga, która z gatunkiem ma niewiele wspólnego. Ot, miks obyczajówki, dramatu społecznego z domieszką fantastyki i szczyptą grozy. No właśnie - jedynie szczypta, a chyba nie tego powinniśmy oczekiwać po tej serii, prawda?
Komentarze
Prześlij komentarz