📚 SKUB | Łukasz Malinowski 🔻 🆁ᴇᴄᴇɴᴢᴊᴀ
W drugiej połowie sierpnia Wydawnictwo Skarpa Warszawska wypuściło kolejną powieść historyczną Łukasza Malinowskiego - autora serii "Skald" czy niedawnej "Rogatej duszy", w której na kanwie kryminału przybliżył czytelnikom historię pierwszego w Polsce turnieju rycerskiego. Tym razem Malinowski zabiera nas do Krakowa roku 1306, czyli dawno, dawno temu, gdy rynsztok cuchnął nieczystościami, a na Wawelu rządził biskup Jan Muskata. W tym świecie, pełnym politycznych zawirowań, żyje sobie tytułowy Skub - szewski czeladnik, wielki miłośnik cudzych żon i mienia, a przy tym pechowiec, który wiecznie wpada w tarapaty. Jest także agentem samego Muskaty i właśnie dostaje propozycję szpiegowania dla drugiej strony. Propozycję z gatunku tych „nie do odrzucenia” - więc i Skub jej nie odrzuca, co sprowadza na niego kolejne kłopoty. Słowem: wypisz wymaluj Eddie Chapman - autentyczny podwójny agent z czasów II wojny światowej. Nie wiem, czy Łukasz Malinowski inspirował się tą postacią, ale podobieństwa w życiorysach są uderzające.
Zapytacie: o czym właściwie jest "Skub"? Ktosie ze Skarpy Warszawskiej uznali, że to historyczny thriller. Ejjj… no bez przesady. Powieść historyczna - tak, przygodowa - jak najbardziej, szpiegowska - zdecydowanie, nawet łotrzykowska, ale thrillera nie ma tu ani odrobiny. Dlaczego ktoś uparł się na tę etykietkę? Nie mam pojęcia i szczerze - nie chce mi się w to brnąć. W każdym razie najnowsza książka Malinowskiego to opowieść o przygodach Skuba, bohatera pełnego sprzeczności. Bo ten „szewczyk dratewka” nie jest postacią jednoznaczną. To chłopak o dobrym sercu, zdolny do prawdziwego uczucia, a jednocześnie łobuz. Nie taki, który tłucze każdego na swojej drodze - jego łobuzerstwo ma inne oblicze: czasem coś gwizdnie, czasem zbałamuci jakąś niewiastę, innym razem schleje się do nieprzytomności. A jednak trudno go nie lubić. Duża jednak w tym zasługa autora, który z łatwością przekonuje nas do swojego bohatera. Skub jest po prostu bardzo dobrze napisany i jest motorem napędowym całej opowieści.
Do tego Malinowski pisze ze swadą godną Sapkowskiego, a przy tym świetnie oddaje realia średniowiecznego Krakowa. Lekkość i humor to nie jedyne, co łączy "Skuba" z sagą o Wiedźminie. O ile pierwsza część powieści przypomina miejską, o tyle później zaczyna się niemal klasyczna „opowieść drogi”, gdzie Skub i jego mimowolni towarzysze przeżywają przygody nie mniej barwne niż Geralt i Jaskier. Przy czym tutaj nie spodziewajcie się bestii zbiegłych z Bestiariusza Słowiańskiego. W powieści Malinowskiego największym zagrożeniem dla człowieka pozostaje… drugi człowiek. Ale żeby nie było, że wszystko sprowadza się do kos pod żebra - jest tu także mocny wątek romantyczny. Owszem, w wydaniu średniowiecznym, ale wciąż uroczy i pozwalający złapać chwilę oddechu. Skub bowiem zakochuje się w pięknej Eufemii, która niestety została przyrzeczona innemu, co rodzi kolejne kłopoty.
Wątków jest tu naprawdę sporo i nie sposób wspomnieć o wszystkich. Najlepiej więc, żebyście sami sięgnęli po tę powieść. Komu może się spodobać? Myślę, że fanom prozy Sapkowskiego, jak i miłośnikom powieści łotrzykowskich czy przygodowych. No i oczywiście historycznych, bo całość opiera się na dawnych dziejach Polski. Warto też wspomnieć, że "Skub" to jedna z tych opowieści, gdzie postaci autentyczne mieszają się z fikcyjnymi.
Najnowsza powieść Łukasza Malinowskiego zrobiła na mnie pozytywne wrażenie, choć trzeba podkreślić: to książka czysto rozrywkowa. Jeśli szukacie czegoś w klimacie Kena Folletta - to nie ta półka. "Skub" jednak broni się jako lekko napisane, humorystyczne czytadło. I jako takie, serdecznie polecam.
Komentarze
Prześlij komentarz