📚 DZIESIĄTA ALEJA | Mario Puzo 🔻 🆁ᴇᴄᴇɴᴢᴊᴀ


 "DZIESIĄTA ALEJA" JEST JAK RZEKA BŁOTA
- CIĘŻKO JĄ PRZEJŚĆ
 

To, że Mario Puzo wielkim pisarzem był, nie ulega wątpliwości. A przynajmniej ja ich nie mam. To w końcu gość, który dał światu "Ojca Chrzestnego" i "Sycylijczyka". Jednak zaledwie pięć lat przed stworzeniem arcydzieła jakim - w moim przekonaniu - był kultowy "The Godfather", stworzył coś tak kiepskiego, tak dupiatego, że aż ciężko było mi przełknąć, że oba te teksty wyszły z głowy i spod palców tego samego człowieka.

"Dziesiąta Aleja", bo to o niej mowa, to podobno najbardziej osobista powieść Puzo. Rozumiem przez to, że są tam wrzucone jakieś wątki autobiograficzne. Tylko, że nie każdy życiorys nadaje się na powieść. Gdybym napisał o swoim życiu, byłaby to pewnie najnudniejsza książka na świecie, ale - żeby nie było - "Dziesiąta Aleja" jest niewiele ciekawsza. Puzo ze szczegółami kreśli tu obraz Nowego Jorku z pierwszej połowy XX wieku. I ok, jest on wielobarwny i ciekawy, ale bardziej w znaczeniu urbanistycznym, może nawet antropologicznym, ale jako dzieło literacki, które opiera się niemalże wyłącznie na pejzażu dawnego miasta... No, cholera, chciałoby się czegoś więcej. Tymczasem odniosłem wrażenie, że to Nowy Jork, a konkretnie imigranckie ulice, odgrywają tu główną rolę. Są wszędzie na pierwszym planie, dominują i przytłaczają, a my (a przynajmniej ja) jako czytelnicy mocno odczuwamy ten ciężar. To trochę tak, jakby prawiczek poszedł na materac z bardzo grubą babą. W pierwszej chwili euforia i podniecenie, że wreszcie zobaczy jak to jest być z kobietą, a potem, gdy ona jest już na nim, zaczyna tego żałować, tracąc przy tym oddech. Z "Dziesiątą Aleją" miałem podobnie. W pierwszej chwili pomyślałem sobie: kurczę, Puzo to jest jednak Michał Anioł literatury, jak on maluje te obrazy dawnego miasta, ale ze strony na stronę morda mi rzedła i zacząłem rozumieć, że tam nie ma za wiele treści.

Co dostajemy? Opowieść o Lucii Sancie i jej rodzinie. Głównie dzieciach, bo mąż jest tu raczej postacią czwartoplanową. No więc mamy jednego z synów, którego Lucynka posyła właśnie do roboty u piekarza. Chyba nie ma nawet dziesięciu lat, ale już musi zapierdalać z wielkimi worami pełnymi mąki, drugi - niewiele młodszy lata po dzielnicy i kradnie co popadnie, przy cichej aprobacie matki. Na przykład robi akcję okradania wagonów z lodem, a potem sprzedaje łupy na dzielnicy. Słowem: mały gnojek, który rośnie dziko niczym chwast. Jest też córeczka - najstarsza latorośl z wesołej gromadki Lucii Santy, która chce uchodzić za wyemancypowaną feministkę, ale jest raczej głupiutka i naiwna. Jak na tak wielu bohaterów (a nie wymieniłem całego potomstwa naszej włoskiej matrony), żaden nie przykuł mojej uwagi. Ot, każdy coś tam robi, ale czy ma to jakiś większy sens, czy tworzy jedną spójną historię? No ni ch*ja. "Dziesiąta Aleja" to raczej zbiór scenek obyczajowych niż powieść, w której bohaterowie zmierzając z punktu A do punktu B. Ot, jeden skacze po wagonach, drugi zaiwania z tymi worami, ta maluje pazury, a głównym hobby mamuśki jest nabijanie się ze swoich dzieci i wytykanie im jakie to są głupie i jak niewiele wiedzą o życiu.

Przeprawa przez "Dziesiątą Aleję" była ciężka. Zupełnie jakby zamiast bruku był tam wielki rów z błotem bylejakości. Czytając nie odczuwałem żadnych emocji, a jedynie potworne znużenie kiepskiej jakości literaturą, która - mam takie wrażenie - aspirowała do bycia czymś więcej niż czytadłem. W moim odczuciu ta powieść Puzo zwyczajnie nie wyszła. Zamiast pysznego cassata siciliana dostałem zakalec nasączony alkoholem metylowym. Idzie oślepnąć. Nie polecam.
 
tytuł oryginalny: The Fortunate Pilgrim (1964)
autor: Mario Puzo
tłumaczenie: Jacek Manicki
ISBN: 978-83-6751-297-8
wydawnictwo: Albatros
ilość stron: 352
oprawa: twarda
rok wydania: 2023 
gatunek: literatura piękna
ocena: 💀💀💀❌❌❌❌❌❌ 3/10

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

📚 CZARNA DALIA | James Ellroy🔻 🆁ᴇᴄᴇɴᴢᴊᴀ

📼 CZAS ZABIJANIA (1996) 🔻 🆂ꜰɪʟᴍᴏᴡᴀɴɪ ⑤②

📚 MIĘDZY USTAMI A BRZEGIEM PUCHARU | Maria Rodziewiczówna 🔻🅾ᴘɪɴɪᴀ