QUO VADIS | Henryk Sienkiewicz
"Quo vadis" Henryka Sienkiewicza to jedno z najważniejszych dzieł literatury polskiej, które przyniosło autorowi międzynarodową sławę oraz literacką Nagrodę Nobla w 1905 roku. Samą powieść, a raczej pierwszy jej odcinek czytelnicy mieli okazję poznać dekadę wcześniej, bo w 1895 r., a dokładnie 26 marca, w warszawskiej "Gazecie Polskiej" i "Dzienniku Poznańskim". Henryk Sienkiewicz publikował kolejne części przez prawie rok, dopiero potem pojawiło się pierwsze wydanie zbiorcze, tj. książkowe, za które odpowiadało bardzo znane wówczas przedsiębiorstwo wydawnicze Gebethner i Wolff, któremu zawdzięczamy pierwsze wydania takich mistrzów pióra jak Reymont, Prus czy – właśnie – Sienkiewicz. Powieść, której tytuł oznacza "Dokąd zmierzasz?", rozgrywa się w czasach Nerona – wyjątkowego psychopaty w dziejach Imperium Rzymskiego... No dobra, mieli wcześniej Kaligulę, który też był z lekka porąbany, ale Neron raczej mu nie ustępował. Wróćmy jednak do "Quo vadis", bowiem w centrum tej epickiej historii znajdują się dwa główne wątki – miłosny i religijny – splecione ze sobą na tle barwnego i sugestywnego portretu starożytnego Rzymu.
Powieść opowiada historię miłości rzymskiego patrycjusza, Marka Winicjusza i Ligii, młodej chrześcijanki. Na początku Marek jest odstręczającym antybohaterem, który postrzega Ligię jedynie jako piękną zdobycz. Typ strasznie mnie wkurzał, przypominał mi tego makaroniarksiego gangusa z grafomańskiego dzieła naszej "porno-wieszczki". Winicjusz kierowany czystą rządzą posiadania i zniewolenia biednej dziewczyny, wywołał u mnie obrzydzenie, jednak w miarę rozwoju akcji ten skrajny dupek przechodzi wewnętrzną przemianę, na co wpływ mają chrześcijańskich wartości, które reprezentuje jego ukochana oraz osoby ją otaczające. Po czasie Ligia staje się więc dla niego nie tylko obiektem uczuć, ale także przewodniczką w odkrywaniu nowej moralności i duchowości. Relacja między Winicjuszem a Ligią to jeden z filarów powieści. Ich miłość nie jest ani łatwa, ani prosta, wręcz przeciwnie – przepełniona próbami i przeszkodami, jakie stawia im zarówno różnica światopoglądów, jak i brutalny świat Rzymu. Sienkiewicz pokazuje, że prawdziwa miłość wymaga poświęcenia, a jednocześnie ma potężną moc. Ile w tym prawdy, a ile romantycznego chciejstwa, to już inna rzecz, ale piękne, a jednocześnie mroczne historie, zawsze dobrze się czyta.
Przejdźmy może do drugiego, niemniej ważnego wątku w "Quo vadis". No, jest nim konflikt między pogańskim Rzymem a rozwijającym się chrześcijaństwem. Z jednej strony mamy więc brutalne igrzyska, dekadenckie uczty pełne wyuzdania i rozpusty i polityczne intrygi, z drugiej zaś spokój, miłość do bliźniego, uszanowanie życia drugiego człowieka, potrzeba wybaczania wrogom i moralna siła zdolna zmienić świat. Sienkiewicz przedstawia wiarę pierwszych chrześcijan z niezwykłą głębią – jako pełną miłości, przebaczenia i nadziei, nawet w obliczu prześladowań i męczeńskiej śmierci. Tu właśnie tkwi piękno i mroczność tej historii, bo z jednej strony nasz noblista przekazuje wspaniałe i uniwersalne wartości, jakimi kierowali się pierwsze pokolenia spuścizny po, zamordowanym ledwie kilkadziesiąt lat wcześniej, Jezusie, z drugim zaś mamy cesarza Nerona, będący uosobieniem tyranii i moralnej zgnilizny. Jego groteskowe, niemal szaleńcze zachowanie podkreśla etyczny upadek Rzymu, który staje się sceną dla nieuchronnych zmian. Podczas gdy Neron symbolizuje władzę opartą na sile i terrorze, chrześcijaństwo reprezentuje idee, które będą kształtować przyszłość.
Jednym z największych atutów "Quo vadis" jest bogactwo postaci, zarówno fikcyjnych, jak i historycznych. Tu się to wszystko miesza, ale oddzielanie jednych od drugich, też może być dla czytelnika zabawą. Poza głównymi bohaterami, uwagę przykuwa chociażby Chilon Chilonides, barwny i niejednoznaczny moralnie łotr, który w toku akcji – podobnie jak Winicjusz – przechodzi przemianę duchową. Petroniusz, arbiter elegantiarum, symbolizuje z kolei wyrafinowanie i intelektualny dystans do otaczającej rzeczywistości, notabene, Tyrion Lannister z "Gry o tron" pod pewnymi względami jest do niego podobny, choć Petroniusz, to postać bardziej tragiczna, która skazana jest na zmaganie się z bezsilnością wobec tyranii Nerona. Na drugim planie pojawiają się postacie historyczne, takie jak – no właśnie – sam cesarz Neron, św. Piotr czy św. Paweł. Sienkiewicz z ogromnym kunsztem wplata ich w fabułę, tworząc sugestywny pejzaż epoki, który jest zarówno literacką fikcją, jak i przemyślaną interpretacją historyczną.
Można lubić prozę Sienkiewicza lub nie, ale jedno trzeba mu oddać – gość był mistrzem opisu i narracji, co widać i w "Quo vadis". Może nawet zwłaszcza tu. Jego bogaty, plastyczny, ale nieprzytłaczający język sprawia, że czytelnik niemal czuje zapach potraw na rzymskich ucztach, woń perfum, którymi niewolnicy skrapiali stopy biesiadnikom (chyba jeszcze wtedy nie do końca ogarniali, że żeby syrka nie śmierdziała, wystarczy ją umyć 😉), słyszy wrzawę na ulicach Wiecznego Miasta i odczuwa grozę podczas scen męczeństwa chrześcijan. Opisy te, choć szczegółowe, mają w sobie lekkość, ale i – gdy trzeba – również mrok i brutalność, a całość buduje niesamowitą atmosferę epoki; atmosferę, która wciąga, choć nie od pierwszych stron. "Quo vadis" to jedna z tych opowieści, która musi się rozkręcić, której trzeba dać chwilkę. Ale gdy już to zrobicie, nie powinniście czuć się zawiedzeni, bowiem dostaniecie coś wyjątkowego.
"Quo vadis" to jednak nie tylko opowieść o miłości, wierze i historii. To także refleksja nad kondycją człowieka i społeczeństwa. Powieść stawia pytania o sens życia, naturę władzy, istotę moralności i siłę wiary. Choć osadzona w konkretnych realiach historycznych, jej przesłanie jest zdecydowanie ponadczasowe i wciąż aktualne, bowiem psychopatów u władzy wciąż nam pod dostatkiem.
"Quo vadis" to powieść, która zasługuje na uwagę nie tylko ze względu na swoje literackie walory, ale także na głęboki humanizm, jaki ze sobą niesie. To dzieło, które w równym stopniu zachwyca rozmachem fabuły, co intymnością emocji bohaterów. Jest to książka, która skłania do refleksji nad sensem życia, miłością i wiarą, a jednocześnie dostarcza niezapomnianych wrażeń estetycznych. Jeśli więc jeszcze nie mieliście okazji sięgnąć po "Quo vadis", zróbcie to koniecznie. Ja to zrobiłem dopiero teraz, gdy jestem już – nie ma co ukrywać – dorosłym chłopem, ale wiem, że to jest dobry moment. Wciąż nie zalecałbym tej powieści jako lektury szkolnej, ponieważ uważam, że do klasyki trzeba dojrzeć, ale przede wszystkim sięgać po nią świadomie. Tak myślę i dzięki temu mogę Wam teraz napisać, że "Quo vadis" to powieść, która wzbogaciła mnie zarówno intelektualnie, jak i duchowo, a to jest coś czego ostatnio bardzo szukam w literaturze. Tym razem to znalazłem i bardzo się z tego powodu cieszę.
Powieść opowiada historię miłości rzymskiego patrycjusza, Marka Winicjusza i Ligii, młodej chrześcijanki. Na początku Marek jest odstręczającym antybohaterem, który postrzega Ligię jedynie jako piękną zdobycz. Typ strasznie mnie wkurzał, przypominał mi tego makaroniarksiego gangusa z grafomańskiego dzieła naszej "porno-wieszczki". Winicjusz kierowany czystą rządzą posiadania i zniewolenia biednej dziewczyny, wywołał u mnie obrzydzenie, jednak w miarę rozwoju akcji ten skrajny dupek przechodzi wewnętrzną przemianę, na co wpływ mają chrześcijańskich wartości, które reprezentuje jego ukochana oraz osoby ją otaczające. Po czasie Ligia staje się więc dla niego nie tylko obiektem uczuć, ale także przewodniczką w odkrywaniu nowej moralności i duchowości. Relacja między Winicjuszem a Ligią to jeden z filarów powieści. Ich miłość nie jest ani łatwa, ani prosta, wręcz przeciwnie – przepełniona próbami i przeszkodami, jakie stawia im zarówno różnica światopoglądów, jak i brutalny świat Rzymu. Sienkiewicz pokazuje, że prawdziwa miłość wymaga poświęcenia, a jednocześnie ma potężną moc. Ile w tym prawdy, a ile romantycznego chciejstwa, to już inna rzecz, ale piękne, a jednocześnie mroczne historie, zawsze dobrze się czyta.
Przejdźmy może do drugiego, niemniej ważnego wątku w "Quo vadis". No, jest nim konflikt między pogańskim Rzymem a rozwijającym się chrześcijaństwem. Z jednej strony mamy więc brutalne igrzyska, dekadenckie uczty pełne wyuzdania i rozpusty i polityczne intrygi, z drugiej zaś spokój, miłość do bliźniego, uszanowanie życia drugiego człowieka, potrzeba wybaczania wrogom i moralna siła zdolna zmienić świat. Sienkiewicz przedstawia wiarę pierwszych chrześcijan z niezwykłą głębią – jako pełną miłości, przebaczenia i nadziei, nawet w obliczu prześladowań i męczeńskiej śmierci. Tu właśnie tkwi piękno i mroczność tej historii, bo z jednej strony nasz noblista przekazuje wspaniałe i uniwersalne wartości, jakimi kierowali się pierwsze pokolenia spuścizny po, zamordowanym ledwie kilkadziesiąt lat wcześniej, Jezusie, z drugim zaś mamy cesarza Nerona, będący uosobieniem tyranii i moralnej zgnilizny. Jego groteskowe, niemal szaleńcze zachowanie podkreśla etyczny upadek Rzymu, który staje się sceną dla nieuchronnych zmian. Podczas gdy Neron symbolizuje władzę opartą na sile i terrorze, chrześcijaństwo reprezentuje idee, które będą kształtować przyszłość.
Jednym z największych atutów "Quo vadis" jest bogactwo postaci, zarówno fikcyjnych, jak i historycznych. Tu się to wszystko miesza, ale oddzielanie jednych od drugich, też może być dla czytelnika zabawą. Poza głównymi bohaterami, uwagę przykuwa chociażby Chilon Chilonides, barwny i niejednoznaczny moralnie łotr, który w toku akcji – podobnie jak Winicjusz – przechodzi przemianę duchową. Petroniusz, arbiter elegantiarum, symbolizuje z kolei wyrafinowanie i intelektualny dystans do otaczającej rzeczywistości, notabene, Tyrion Lannister z "Gry o tron" pod pewnymi względami jest do niego podobny, choć Petroniusz, to postać bardziej tragiczna, która skazana jest na zmaganie się z bezsilnością wobec tyranii Nerona. Na drugim planie pojawiają się postacie historyczne, takie jak – no właśnie – sam cesarz Neron, św. Piotr czy św. Paweł. Sienkiewicz z ogromnym kunsztem wplata ich w fabułę, tworząc sugestywny pejzaż epoki, który jest zarówno literacką fikcją, jak i przemyślaną interpretacją historyczną.
Można lubić prozę Sienkiewicza lub nie, ale jedno trzeba mu oddać – gość był mistrzem opisu i narracji, co widać i w "Quo vadis". Może nawet zwłaszcza tu. Jego bogaty, plastyczny, ale nieprzytłaczający język sprawia, że czytelnik niemal czuje zapach potraw na rzymskich ucztach, woń perfum, którymi niewolnicy skrapiali stopy biesiadnikom (chyba jeszcze wtedy nie do końca ogarniali, że żeby syrka nie śmierdziała, wystarczy ją umyć 😉), słyszy wrzawę na ulicach Wiecznego Miasta i odczuwa grozę podczas scen męczeństwa chrześcijan. Opisy te, choć szczegółowe, mają w sobie lekkość, ale i – gdy trzeba – również mrok i brutalność, a całość buduje niesamowitą atmosferę epoki; atmosferę, która wciąga, choć nie od pierwszych stron. "Quo vadis" to jedna z tych opowieści, która musi się rozkręcić, której trzeba dać chwilkę. Ale gdy już to zrobicie, nie powinniście czuć się zawiedzeni, bowiem dostaniecie coś wyjątkowego.
"Quo vadis" to jednak nie tylko opowieść o miłości, wierze i historii. To także refleksja nad kondycją człowieka i społeczeństwa. Powieść stawia pytania o sens życia, naturę władzy, istotę moralności i siłę wiary. Choć osadzona w konkretnych realiach historycznych, jej przesłanie jest zdecydowanie ponadczasowe i wciąż aktualne, bowiem psychopatów u władzy wciąż nam pod dostatkiem.
"Quo vadis" to powieść, która zasługuje na uwagę nie tylko ze względu na swoje literackie walory, ale także na głęboki humanizm, jaki ze sobą niesie. To dzieło, które w równym stopniu zachwyca rozmachem fabuły, co intymnością emocji bohaterów. Jest to książka, która skłania do refleksji nad sensem życia, miłością i wiarą, a jednocześnie dostarcza niezapomnianych wrażeń estetycznych. Jeśli więc jeszcze nie mieliście okazji sięgnąć po "Quo vadis", zróbcie to koniecznie. Ja to zrobiłem dopiero teraz, gdy jestem już – nie ma co ukrywać – dorosłym chłopem, ale wiem, że to jest dobry moment. Wciąż nie zalecałbym tej powieści jako lektury szkolnej, ponieważ uważam, że do klasyki trzeba dojrzeć, ale przede wszystkim sięgać po nią świadomie. Tak myślę i dzięki temu mogę Wam teraz napisać, że "Quo vadis" to powieść, która wzbogaciła mnie zarówno intelektualnie, jak i duchowo, a to jest coś czego ostatnio bardzo szukam w literaturze. Tym razem to znalazłem i bardzo się z tego powodu cieszę.
Komentarze
Prześlij komentarz