📼 MR. MERCEDES. SEZON 2 (2018) 🔻 🆂ꜰɪʟᴍᴏᴡᴀɴɪ ⑤⓪
Kiedy siadałem do drugiego sezonu "Mr. Mercedes" jeszcze nie wiedziałem, co mnie czeka. Po pierwsze, drugi sezon to adaptacja trzeciej części trylogii z Billem Hodgesem, czyli "Końca warty" i tu zapaliła mi się lampka, bo uważam, że akurat finał trylogii King koncertowo spieprzył. Po drugie - no właśnie, to jest adaptacja i to bardzo luźna, co dawało pewne nadzieje na to, że to, co spieprzył King, scenarzyści naprostują, ale okazało się, że zrobili z tej opowieści coś znacznie gorszego...
Nie mam pojęcia, jakie procesy myślowe doprowadziły do tego, że ktoś uznał, że to, co napisali scenarzyści, jest dobre. Dziwię się, że sami scenarzyści się pod tym podpisali. "Koniec warty" opierał się na trzech podstawowych filarach. Pierwszym z nich było ostateczne starcie Dobra ze Złem, czyli Hodgesa z Breadym. Drugi to ostateczne pożegnanie się z bohaterem, jego powolne (choć z drugiej strony nie takie znowu powolne) gaśnięcie. No i trzeci filar to ten społeczny przekaz Kinga, aby nie dawać się depresji i szukać pomocy, nim zdecydujecie się na ten ostatni, a właściwie ostateczny krok. Przekaz "Końca warty" był dość czytelny - nim ze sobą skończysz, poszukaj pomocy, poproś o nią i podziel się z kimś swoimi problemami. Serial mógłby przebić się z tym przekazem, ale scenarzyści postanowili właściwie w całości olać ten wątek. Owszem, pojawiają się „opętane” przez Bready’ego konsole przypominające tablety, wpadają nawet w ręce dzieciaków, ale po co i w jakim właściwie celu? Pojawiają się i szybko znikają nam z oczu, a z tego krótkiego pojawienia się właściwie nic nie wynika. Na dobrą sprawę wszystko tu stoi na głowie. Lou jest zupełnie inna niż w powieści, podobnie zresztą jak Jerome, całkowicie przebudowano również wątek Brady’ego i jego doktorka, a Pete - dawny partner Hodgesa - zawija się na tamten świat już w pierwszym odcinku, jakby padł ofiarą cięć budżetowych. Nie wiem, może jego gaża przypadła Maximiliano Hernándezowi, grającemu prokuratora Antonio Monteza. To kolejna - po sąsiadce Billy’ego - postać, której w książce nie ma, a która w serialu dostaje ważną rolę do odegrania. No i zakończenie... Tu akurat finał był lepszy niż w "Końcu warty", ale i King nie postawił zbyt wysoko poprzeczki, więc...
Generalnie mocno wynudziłem się na tym sezonie. Było zbyt wiele dłużyzn, jakby twórcy nie mieli pomysłu na 10 odcinków. I faktycznie, tę historię można było wcisnąć w 6. Zrobić z tego miniserial i nie katować widzów, nie dmuchać im nudą prosto w twarz. Drugi sezon "Mr. Mercedes" to świetny przykład tego, jak koncertowo spieprzyć przyzwoity serial, natomiast King udowodnił, że sam też jest literackim psujem, spłukując w kiblu bardzo dobrze zapowiadającą się trylogię. No, to się nam dobrała ekipa. I jeszcze - o zgrozo - zrobiła trzeci sezon. Ale o tym gniocie innym razem.
scenariusz: Mike Batistick, Dennis Lehane, Sophie Owens-Bender, Bryan Goluboff
obsada: Brendan Gleeson, Harry Treadaway, Justine Lupe, Jharrel Jerome, Holland Taylor i inni
kraj: USA
Komentarze
Prześlij komentarz